Chcę oglądać twoje nogi...
Parte tygodni temu moja kuzynka brała ślub.Z mamą od dłuższego czasu wymyślałyśmy kreację na ten dzień.Oczywiście do głowy przychodziły nam coraz to nowsze pomysły. :-)
Moja mama (sexi babka) wystąpiła w pomarańczowej sukience(obiecuję,że Wam ją pokażę) białej marynarce i szpilkach nude.Ja oczywiście do samego końca nie wiedziałam co na siebie włożę.Żar lał się z nieba a nasze nogi wyglądały ja z młyna. :-) Jedynym rozwiązaniem jakie widziałyśmy były cudowne rajtki w sprayu.
Zamówiłyśmy je tydzień przed imprezą by móc je przetestować.Niestety allegrowicz tak się spieszył,że przesyłka dotarła już po wszystkim. :-)
Teraz myślę,że może to i lepiej. :-)Czemu...?Zaraz Wam opowiem.
Tak wyglądał cudowny zakup. :-)Może nie był zbyt drogi(z przesyłka 38zł) wiec teraz nie żałuję.
A oto efekt.Wizualnie wygląda świetnie.Nogi są gładkie,opalone,optycznie chudsze i dłuższe.I tyle by było pochwał tego magicznego sprayu.Żeby nałożyć go bez smug trzeba się nagimnastykować.Bardzo brudzi ubrania i moim zdaniem na dzień się nie nadaje.Przy każdej kropelce potu będzie się zmywał.Teraz już wiem,że naturalnej opalenizny nic nie zastąpi i jedyne co mi zostało to udać się na plażę. :-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mimo wad efekt na zdjęciu mega ♥
OdpowiedzUsuńJest niesamowity.Jeśli by tak nie brudził to pewnie stosowałabym go codziennie. :-)
UsuńA ja się naczytałam że takie dobre te rajtki :( opalona noga wygląda suupperr :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa również.Efekt jest świetny,ale w dzień nogi wyglądają jak wysmarowane fluidem no i strasznie brudzą.Może te bardzo drogie działają inaczej?W końcu "GWIAZDY" ich używają. :-)
Usuńwow jaki efekt:D nigdy nie wierzyłam w te specyfiki i pewnie zostanę przy normalnym opalaniu:) obserwuję:)
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania. :-)
OdpowiedzUsuńefekt świetny ale jak piszesz o tych skutkach ubocznych to rzeczywiście, nic nie zastapi naturalnej opalenizny:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, obserwuje i zapraszam http://malaczarnablogg.blogspot.com/
Ooo ! Ekstra efekt. Oglądałam kilka filmików na yt o tym i na prawdę się sprawdza. Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńTeraz osiągasz tzw. "mega" efekty ("mega" - a po polsku mówiąc np. "spektakularne"), ale stosując pseudo-naturalne kosmetyki, ryzykujesz przyszłe problemy dermatologiczne.
OdpowiedzUsuńNo tak, tylko co zrobić, żeby skóra po samoopalaczu wyglądała jak z reklamy? Plamy, zacieki, przebarwienia. Ma to chyba za sobą każda z nas. I nawet jeśli mamy spore doświadczenie w jego nakładaniu, to i tak nie jesteśmy w stanie zupełnie ustrzec się przed drobnymi wpadkami.
Samoopalacze mają jeszcze jedną wadę - paskudnie pachną. Niestety, nawet jeśli w opakowaniu zapach wydaje ci się znośny, to po nałożeniu, w kontakcie ze skórą, zaczyna się problem. Na szczęście samoopalacz możesz przygotować sama w domu, z naturalnych składników o naturalnych zapachach.
Przepis na domowy samoopalacz:
- łyżka oleju kokosowego
- łyżka kakao
- 2 łyżki masła shea
- pół łyżeczki gałki muszkatołowej
Rozpuść olej kokosowy i masło shea w kąpieli wodnej. Gdy mieszanka ostygnie, dodaj do niej kakao i gałkę muszkatołową. Całość odstaw do lodówki na kilkanaście minut, czekając aż masa zastygnie z wierzchu. Następnie zmiksuj całość za pomocą miksera do momentu, aż masło stanie się jednolicie jasnobrązowe.
Masło brązujące na bazie kakao nada skórze efekt delikatnej opalenizny. Taki domowy kosmetyk jest naturalny i bezpieczny - nie spowoduje smug i przebarwień. I co najważniejsze, jest wolny od specyficznego, chemicznego zapachu. Ma tylko jeden minus - musimy używać go codziennie, jeśli chcemy cały czas cieszyć się piękną skórą.